Śmierć urzędniczki z prefektury Yamaguchi została oficjalnie uznana za karoshi, czyli śmierć z przepracowania.
Jak podaje The Japan Times, 50-letnia kobieta w ciągu sześciu miesięcy przed swoją śmiercią, miała jedynie cztery dni wolnego. W listopadzie 2015 r. zmarła w swoim domu, najprawdopodobniej w wyniku choroby serca.
Według oficjalnych przepisów panujących na japońskim rynku pracy, jeśli liczba przepracowanych nadgodzin w ciągu ostatniego miesiąca wynosiła 100 lub więcej, wówczas śmierć można uznać za karoshi.
Jednak w przypadku zmarłej Saito Tomomi, ilość przepracowanych przez nią nadgodzin w ciągu ostatniego miesiąca była znacznie mniejsza, przez co bardzo trudno było udowodnić, że śmierć nastąpiła w wyniku nadmiaru pracy. Odnotowano „jedynie” 70 nadgodzin, jednak istotny okazał się fakt, iż w ciągu sześciu kolejnych miesięcy kobieta miała jedynie 4 dni wolnego. Co więcej, w trakcie tych sześciu miesięcy, zdarzyło się, że pracowała przez 91 dni z rzędu!
Rodzina zmarłej wystąpiła w listopadzie ubiegłego roku z prośbą do rządu japońskiego o rekompensatę.
(mo)