Setki ludzi przemaszerowało w poniedziałek przez największe miasto Birmy – Rangun (Yangon), aby przeciwstawić się zmianom w ustawie omawianej w parlamencie, która jak ostrzegają aktywiści ograniczy swobodę wypowiedzi.
Poprawki do Zgromadzenia Pokojowego i ustawy o Pokojowym Procesie z 2011 r. mogłyby wprowadzić nawet trzy lata pozbawienia wolności dla osób popierających, finansowo lub w inny sposób, demonstrację szkodzącą „bezpieczeństwu, rządom prawa i stabilności państwa oraz moralnym interesom narodu”.
Zmiany wymagałyby również od organizatorów protestów podania szczegółów budżetu oraz źródła funduszy na demonstrację.
Zmiany w prawie protestacyjnym zagrażają zarówno nacjonalistom, jak i demokracji
Społeczeństwo uważa, że szeroka treść poprawek mogłaby zostać wykorzystana przez władze do zablokowania uzasadnionych protestów oraz obawia się, że ograniczenie praw wiąże się z powrotem do poprzedniej sytuacji politycznej.
Po dojściu do władzy NLD w 2016 r. – po zakończeniu dziesięcioleci kierowanych przez wojsko rządów, które regularnie walczyły z protestami – partia zniosła ograniczenia w zakresie demonstracji, ale pozostawiła karne prawa w prawie protestów.
Laureatka pokojowej nagrody Nobla Aung San Suu Kyi’s, przewodnicząca Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), popiera zmiany, które pojawiają się w związku ze wzrastającą obawą, że jej dwuletnia administracja nie jest w stanie chronić praw człowieka.
Dla kraju przechodzącego przemiany demokratyczne, którego państwowe instytucje wciąż są słabe, gwałtowny wzrost nacjonalizmu stanowi wyzwanie.
Prawie 190 organizacji obywatelskich z Birmy podpisało petycję przeciwko tej poprawce.
Wraz z proponowanymi zmianami nastawionymi na wszelkiego rodzaju protesty, partia rządząca zdaje się ignorować prawa innych obywateli i grup społeczeństwa obywatelskiego i skupia się tylko na stłumieniu nacjonalistów.
źródło:
https://www.mmtimes.com/news/changes-protest-law-threaten-both-nationalists-and-democracy.html
opracowała BK